Powoli dobijamy do końca 9-miesięcznej umowy najmu brzucha. Tak szczerze powiedziawszy od II połowy 7 miesiąca mam serdecznie dosyć bycia w ciąży, podziwiam kobiety które deklarują uwielbienie stanu błogosławionego. Ja czuję się ociężała. Dodatkowo zachowuję się jak borsuk zimą - najchętniej spałabym i spała. O ile na początku ciąży nie odczuwałam zmęczenia to teraz co pięć minut ciągnie mnie do łóżka. Żeby to się jeszcze człowiek mógł wyspać pomiędzy uczuciem duszności i kopaniem w pęcherz. W takich momentach myślę sobie, że Laurka mogłaby się już urodzić. Po chwili wpadam w dziki popłoch i stwierdzam, że każdy przyzwoity borsuk przed snem zimowym nanosi porządnie liści do nory, a u nas jeszcze tyle rzeczy niegotowych i jak tu ma się rodzić.
Proponuję również małżonkowi zamianę, na chociaż jedno popołudnie. On weźmie brzuszek, a ja się położę plackiem na łóżku, potem na plecach i zjem dużo szynki parmeńskiej - takie to ma człowiek w ciąży marzenia. Mąż się zgadza, ale trudno nam takiej wymiany dokonać z technicznego punktu widzenia.
Ubraniowo mieszczę się wyłącznie w dwie pary legginsów, mając w ciążowej perspektywie jedynie jeszcze Wrzesień nie chciałam kupować H&Mowych spodni Mama. Owszem fajne są i wygodne, ale tylko na miesiąc…szkoda. Dlatego postanowiłam przerobić tregginsy za którymi i tak nie szalałam nigdy. Koszt praktycznie żaden, a mini samouczek na końcu posta.
**Efekt końcowy**
**Laurkowy kocyk gotowy** Pełni wartę honorową. Jak na pierwsze szycie ever wyszedł mi całkiem prosto i zgrabnie.
*******************************************************************
**Samouczek pt. piękny namiot na ciężarną wykonany niskim kosztem**
1. Potrzebujemy: tregginsów/ spodni przeznaczonych na zniszczenie, t-shirtu męża - ale zabierzmy ten którego już nie nosi (i ma w składzie bawełnę+elastan), miarki, nożyczek, no i oczywiście maszyny.
2. Odcinamy ściągacz, naszego prześladowcę, który nie pozwalał nam na swobodne oddychanie i nie mieścił się ani na brzuchu ani pod brzuchem.
3.Odcinamy rękawki mężowej koszulki i w ten oto sposób mamy już praktycznie gotowy pas na brzuch.
4. Jeśli trzeba pas wymierzamy i zwężamy. Ja zostawiłam 1 cm zapasu zupełnie niepotrzebnie, mogłam zrobić ciaśniejszy - kierowałam się wymiarami pasów ze spodni H&M Mama.
5. Całość zszywamy. Mój czas szycia pobił rekordy, nici postanowiły się pozrywać i to po kolei, a jakże! Po co wszystkie na raz. Dzięki temu całość zszywania zajęła mi dłuższą chwilę czasu (jak widać po zdjęciu, nawet słońce zdążyło zajść). Ale co tam teraz mogę naciągnąć pas na brzuch i ruszać w teren!
Proponuję również małżonkowi zamianę, na chociaż jedno popołudnie. On weźmie brzuszek, a ja się położę plackiem na łóżku, potem na plecach i zjem dużo szynki parmeńskiej - takie to ma człowiek w ciąży marzenia. Mąż się zgadza, ale trudno nam takiej wymiany dokonać z technicznego punktu widzenia.
Ubraniowo mieszczę się wyłącznie w dwie pary legginsów, mając w ciążowej perspektywie jedynie jeszcze Wrzesień nie chciałam kupować H&Mowych spodni Mama. Owszem fajne są i wygodne, ale tylko na miesiąc…szkoda. Dlatego postanowiłam przerobić tregginsy za którymi i tak nie szalałam nigdy. Koszt praktycznie żaden, a mini samouczek na końcu posta.
**Efekt końcowy**
**Laurkowy kocyk gotowy** Pełni wartę honorową. Jak na pierwsze szycie ever wyszedł mi całkiem prosto i zgrabnie.
*******************************************************************
**Samouczek pt. piękny namiot na ciężarną wykonany niskim kosztem**
1. Potrzebujemy: tregginsów/ spodni przeznaczonych na zniszczenie, t-shirtu męża - ale zabierzmy ten którego już nie nosi (i ma w składzie bawełnę+elastan), miarki, nożyczek, no i oczywiście maszyny.
2. Odcinamy ściągacz, naszego prześladowcę, który nie pozwalał nam na swobodne oddychanie i nie mieścił się ani na brzuchu ani pod brzuchem.
3.Odcinamy rękawki mężowej koszulki i w ten oto sposób mamy już praktycznie gotowy pas na brzuch.
4. Jeśli trzeba pas wymierzamy i zwężamy. Ja zostawiłam 1 cm zapasu zupełnie niepotrzebnie, mogłam zrobić ciaśniejszy - kierowałam się wymiarami pasów ze spodni H&M Mama.
5. Całość zszywamy. Mój czas szycia pobił rekordy, nici postanowiły się pozrywać i to po kolei, a jakże! Po co wszystkie na raz. Dzięki temu całość zszywania zajęła mi dłuższą chwilę czasu (jak widać po zdjęciu, nawet słońce zdążyło zajść). Ale co tam teraz mogę naciągnąć pas na brzuch i ruszać w teren!